MELDUNEK PISARKI DOMOWEJ

hania

Mam 21 327 znaków ze spacjami. Raczej się nie zmieszczę w dozwolonych 36 tysiącach. Trzeba będzie coś pokombinować, powyrzucać, poskracać.

Jedną ręką mieszałam dziś w garnku z zupą i w sąsiednim z młodą kapustą, a drugą ręką przez pół dnia stukałam w klawiaturę. Jeśli pozbawić się złudzeń, że moje opowiadanie będzie wybitnym dziełem literackim – a nigdy takich złudzeń nie miałam – pisało mi się całkiem sprawnie. Może efekt końcowy będzie gniotem, lecz dzisiejszy dzień pisarki domowej zaliczam do udanych.

Aż mnie Janek musiał wieczorem odrywać od kompa. Zostaw te swoje przecinki, powiedział, chodź nad rzeczkę, jest tak ciepło i zielono, a dzień się od dziś zaczyna skracać.
Każdego roku tak ma. Najpierw obwieszcza, że już coraz bliżej do przesilenia, a potem straszy, jak to dzień się robi coraz krótszy.

Więc co tam jakaś pisanina, gdy trzciniaki i inne turkucie zaczynają swój koncert, na niebie zza chmur wyłaniają się przedwieczorne błękity, słońce oświetla czerwonawym jęzorem zachodu ścianę drzew w oddali, pali się ognisko i wokół jest aż „za dużo zieleni”, jak powiedział Miecio M.

Dla takich chwil warto żyć.

6 komentarzy do “MELDUNEK PISARKI DOMOWEJ

  1. Podobnam do Janka w tym względzie. Kocham czerwiec za długie dnie. Wieczorami nie opuszczam rolet i sycę się jasnym niebem. W nocy, gdy przydarzy mi się pobudka (właściwie codziennie) uwielbiam jasne niebo o 4 nad ranem. I już dziś, dzień po przesileniu martwi mnie nadchodzący zmierzch listopadowy.

    • Alu, proponuję Ci spędzać letnie urlopy tam, gdzie nie zmieniają czasu. My na Litwie co roku cieszymy się długimi jasnymi wieczorami. Lipcowymi, nie czerwcowymi, ale lipiec też jest piękny. Listopad be!
      Pozdrawiam Cię, życząc udanych nasyceń. ❤

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.