JAK WESZŁAM DO UNII EUROPEJSKIEJ

Wtorek, 20 kwietnia 2004.

Wymyśliłam, że na weekend 1-3-majowy pojedziemy z Małgochą do Gubina (już latem jej proponowałam taką podróż sentymentalną) – i wejdziemy wraz z gubiniakami do Unii Europejskiej. Bo to jest właśnie TEN weekend i ma też odbyć się z TEJ okazji specjalna „Wiosna nad Nysą”.

Czwartek, 29 kwietnia 2004.

Jutro wyjeżdżam nach Gubin wstępować do Unii Europejskiej. Janek ma imprezę wychowawców klas czwartych, Jasiek – swoją majówkę, a Wojtek zostaje sam w domu.
Z jednej strony bardzo się cieszę na tę podróż z Małgochą, z drugiej – nie lubię, zwłaszcza sama, bez Janka, ruszać się z domu.
Jak to Rak.

Piątek, 30 kwietnia 2004.

Przedwieczornie odwożę Janka do Sulęcina na imprezę i jadę do Świebodzina na PKP po Małgochę. Następnie jedziemy do Gubina, gdzie jesteśmy ok. godz. 22.
Oblewamy wejście do Unii szampanem – z Andrzejkiem, Beatą i Pelunią, potem idziemy na most graniczny.
Po obu stronach Nysy imprezy, stragany, kiełbaski, piwo i różne takie.
W tłumie na moście niestety niewiele widać. Hymn „O, radości, iskro bogów”, burzenie symbolicznego muru i – dość liche – fajerwerki.
Przechadzka po deptaku w Guben i zurück. Niemiecka celniczka pytała mnie i Dalmatę o paszport, ale tylko pomachałyśmy rzeczonymi – nie sprawdzała; no coś takiego!!!
O drugiej w nocy idziemy spać.

Sobota, 1 maja 2004.

Pierwszy dzień w Unii. Poza tym – gubińska „Wiosna nad Nysą”. Bardzo fajny „unijny” korowód uczniów ze wszystkich szkół (kiedyś też w takowych uczestniczyłyśmy…). Wcześniej – spacer z Pelunią i Małgochą.
Po korowodzie idziemy pod ratusz, gdzie c.d. imprez.
Następnie wespół obchodzimy część Gubina, szlakiem sentymentalnym, czyli głównie ulicą Piastowską, gdzie pod naszym LO obfotografowujemy się – w tych samych miejscach co w pierwszej klasie liceum…

Niedziela, 2 maja 2004.

Po późnym śniadaniu i zakupieniu na targu ogromnej ilości szparagów wyjeżdżamy z Gubina.
W Lubniewicach idziemy na pstrągi i piwo do Bryzy, do ogródka, wieczorem zaś robimy sobie w domu ucztę szparagową.