„PELUNIA” UNIWERSALNA

Pierwsza kartka książki, a ja jestem ubeczana. Co będzie dalej???
/Wanda K./
Uroniłam nad losami Peluni niejedną łzę. Przeżyłam z bohaterką kawał historii.
/Kasia S./
Pelunię wciągnęłam na dwa wieczory. Ubawiłam się, powspominałam, a przede wszystkim zachwyciłam się językiem i tak szczegółową pamięcią autorki do detalu.
/Jolanta Cz./
Opowieść o życiu, napisana lekko, z silnymi emocjami.
/Leszek D./
Polecam TYM WSZYSTKIM, którzy chcą zachować i zachowują w pamięci najmilsze wspomnienia swojej przeszłości. Życie pani Peluni i całej rodziny Hani związane jest przede wszystkim z Gubinem, ale z książki możemy również dowiedzieć się o wielu interesujących historiach.
/Ania Sz./
Bywają książki, w których czytelnik urządza się jak w przytulnym mieszkaniu – z widokiem na czyjeś życie, na tyle znajomym, żeby poczuć się swojsko, na tyle nieznajomym, by się nie nudzić. Pelagia Bilińska de domo Framówna urodziła się w 1919 roku. Hania gawędzi o jej dzieciństwie, młodości, długim życiu, które rozciągnęło się na cały prawie wiek XX i zahaczyło o XXI. Ciekawe czasy. Gwara poznańska przewija się oczywiście przez cały tekst, i myślę, że nie tylko dla mnie, czytelniczki związanej z Poznaniem, ale i dla każdego, kto lubi poznawać słownictwo i obyczaje z innych części Polski – nie braknie lokalnych smaczków.
/Zuzanna M./
Dostałam książkę rano i czytam, przy okazji wspominam swoje dzieciństwo i przyjazd do Gubina w 1964 r. Chwilami miałam wrażenie, że czytam o swoim życiu.
/Bożena W./
Słowa o Peluni ożywiają wspomnienia. Zmuszają też do refleksji nad niedopytaną i nie do końca opowiedzianą przeszłością…
/Jolanta S., Wacław P./
Zabieram się za czytanie, choć od pierwszego zdania wiem, że się poczuję w Pani książce jak w domu.
/Joanna K./
Która matka nie chciałaby zasłużyć na taką opowieść? Jaka córka nie pragnęłaby tak opowiedzieć o matce? Ktoś napisał, że Twoja mama przypomina jego mamę. Jest właśnie tak, książkę czyta się przez pryzmat własnych wspomnień. Nasze pokolenie ma podobne doświadczenia i pamięta o zapobiegliwych matkach, które były wielozadaniowe i jakoś sobie ze wszystkim radziły, nie popadając w depresję. To piękna historia o matce i jej dzieciach. Bardzo uniwersalna historia.
/Zofia M./
Moja mama robiła identyczne serwety! Czytając o Twojej mamie, czułam swoją obok mnie! Twoja Pelunia ma wiele cech i umiejętności mojej mamy Janeczki!
/Grażyna K./
Twoja Pelunia i moja Jadwisia to ta sama osoba. Książkę czytałem z wypiekami na twarzy i łezką w oku. Przeniosłaś mnie w świat mojego dzieciństwa. Książka jest cieplutka jak nasze mamy. Tylko się przytulać. Pięknie napisana. Sentymentalna. Przywraca czar naszej młodości. Gubina, rzeki Lubicy i prawdziwego życia w epoce PRL-u.
/Mirosław K./
Uważam, że takie opowiadania w oparciu o przeżycia ludzi z pokolenia naszych rodziców, dziadków powinny być w kanonie lektur szkolnych, bo oddają rzeczywistość taką jaka była, zwykłych ludzi.
/Krystyna M./
Ma Pani umiejętność pięknego pisania o zwykłych sprawach.
/Ewa G./
Widzę, że coraz częściej córki piszą o matkach, ja też nagrałam, spisałam i zredagowałam wspomnienia mojej mamy, wkrótce ukaże się nasza wspólna książka.
/Alicja Ł./
„Pelunia” to hołd dla wszystkich matek, dziękuję.
/Joanka G./
A ja sobie czytam „Pelunię” i nie oddam jej nikomu. Nie wiem jeszcze, co to „szupłat”, ale się dowiem. Wkrótce, bo czyta mi się bardzo dobrze. Język piękny, dużo humoru, a ile miłości!!!
/Małgorzata Ś./
Tak się zauroczyłam tamtymi czasami, klimatem i wspomnieniami, że chciałam trochę pobyć w tamtych latach i znowu mieć 60 minus. Dziękuję Ci za powrót do dzieciństwa i młodości, przypomnienia języka moich Rodziców (pochodzili z okolic Strzelna), który także królował w naszym domu. Radosny śmiech, przypomniały mi te słowa, których większość w mowie potocznej używam do dziś i moje córki doskonale go rozumieją. Rozterki, przemyślenia i poczucie jakby naszego niedopatrzenia, które nam towarzyszą po odejściu Najbliższych, mamy też podobne i towarzyszą mi do dziś.
/Izabela S.N./
Jestem szczęśliwym posiadaczem „Peluni”. Wzruszonym czytelnikiem i przeniesionym w czasie chłopcem w krótkich spodenkach, gdzieś nad Lubicą raki poławiającym. Dziękuję za te piękne chwile z lekturą wspomnień, co w licznych wątkach są wspomnieniami wielu z nas.
/Marek W./
Gratuluję takiej pięknej i mądrej książki. Przez 4 wieczory nie mogłam się od niej oderwać. Wróciły wspomnienia z młodych lat. Podziwiam Twoją pamięć, ja aż tylu zdarzeń nie pamiętam, a Ty opisujesz je z detalami. Uniwersalna książka, polecam ją wszystkim!
/Krystyna J./
Jestem dumna, że była Pani moją nauczycielką j. polskiego, lekcje z Panią były zawsze interesujące, ale spotkanie autorskie z Panią uważam, że było najważniejszą lekcją – lekcją życia. Dziękuję za cenne wskazówki.
/Anna N./
„Pelunia” leży na szafce przy łóżku. Czeka… i ja czekam, bo czuję, że to książka trochę też o mojej babci Zosi. Niebawem się przekonam.
/Katarzyna Sz./
Dziękuję za przeniesienie mnie w świat wspomnień, w dzisiejszym pędzie tak rzadko sobie na to pozwalamy. Ta książka uzmysłowiła mi,że czas zwolnić. Bezpruderyjna, rzeczowa i pełna perełek zapomnianych na co dzień.
/Grażyna Z./
Książka traktuje w dużej części o miejscach dobrze mi znanych. W latach wczesnomłodzieńczych byłem związany z ulicą Małeckiego w Poznaniu – mieszkały tam dwie siostry wujka. Myślę, że nie mylę się, lokując tę ulicę na styku z Rynkiem Łazarskim, przy którym mieszkała moja babcia.
/Stefan P./
Dziękuję za „Pelunię”, osobista, wzruszająca, żartobliwa. Pozwolila mi wrócić do wielu smaków, miejsc, zdarzeń i wspomnień, zatrzymać się w tym pędzie dnia codziennego.
/Rafał S./
I jest w tej książce jeszcze jedno. Odkrywamy w niej prawdę o nas samych, o relacjach, rodzeństwie, tamtych latach, o łyżwach, kwaśnych jabłkach, długich spacerach, pierwszych zachwytach. I pięknych dłoniach.
/Alicja B./
“Pelunia została ulepiona z jakiegoś lepszego kruszcu, w tym dobrym, szlachetnym znaczeniu – jakby przez pomyłkę w wielodzietnej kolejarskiej rodzinie przyszło na świat dziecko z trochę wyższych sfer”.
Czytałam “Pelunię” Hanny Bilińskiej-Stecyszyn, mając w pamięci “Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Marcina Wichy. O ile u Wichy brakowało emocji (niestety nie odnalazłam ich między wierszami), o tyle u Bilińskiej-Stecyszyn nie miałam z tym kłopotu.
Ta trochę ponad dwustustronicowa książka to opowieść o matce i córce, i o łączącej je relacji. Autorka opowiada o opiece nad kobietą, która z silnej staje się nieporadna, ale ciągle pogodna. I o tym, co pisarka przeżywa, kiedy musi przemeblować uporządkowane życie i poświęcić czas schorowanej matce. Bilińska-Stecyszyn pisze też o mieście – Gubinie. I to jest drugi bohater tej książki.
Historia Peluni z pewnością nie stanowi scenariusza na popkulturowy komiks czy film akcji. To żywot, jakich wiele. Dlaczego więc autorka zadaje sobie trud skrupulatnego skryby i z niemal kronikarskim zacięciem odtwarza kolejne lata życia matki? Po pierwsze, by zachować wspomnienia rozmywane rokrocznie przez mijający czas. Po drugie – coś, jak ziarno piasku pod powieką, nie daje jej spokoju. Co konkretnie? Nie wyjawię sekretu, bo ten akcent jest siłą “Peluni”; sprawia, że w oku kręci się łza. Ale nie jest to książka, przy której się płacze. Raczej skłania do myślenia, bo w konsekwencji prawie każdego spotka los autorki. Przyjdzie pora, by dzieci zajęły się rodzicami, by przejęły odpowiedzialność za ich losy. I tylko od nas, od naszej cierpliwości i miłości zależy, czy zdamy ten egzamin. Czy spojrzymy w lustro bez strachu i wyrzutów sumienia, wierząc, że zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy? Bilińska-Stecyszyn mówi wprost, bez cienia dyplomacji: nie jest to proste. Człowiek popełnia błędy i próbuje je naprawić. Ale czy zdąży? No właśnie. Autorka zdaje się potwierdzać tezę księdza Twardowskiego: nigdy nie mamy aż nadto czasu. Zawsze jest zbyt późno. Zawsze czegoś żałujemy. Zawsze.
Na zakończenie warto wspomnieć, że Hanna Bilińska-Stecyszyn zamyka “Pelunię” w dłoniach. Dosłownie i metaforycznie. Polecam sprawdzić.
/Katja T./
Sprawiłaś, że Pelunia stała mi się bardzo bliska – zżyłam się z nią, przywiązalam się do niej i pokochałam. Przyzwyczailaś mnie, że zawsze mogę się z nią spotkać.
Nie przygotowalaś mnie jednak, niestety, na Jej odejście.
Pelunia odeszła tak nagle, samotnie, w ciszy…
I to mną wstrzasnęło i trzyma do dziś (…)
Chcę, żebyś wiedziała, że wtedy strasznie się popłakałam i nie mogłam doczytać książki do końca.
Odbierając mi Pelunię zlłmałaś mi serce i zrobiłaś to po mistrzowsku, jak rasowa pisarka – mimo osobistej rzecz jasna tragedii.
Tesknię za Pelunią!
/Violetta P./
POLECAM !!!
Niedawno ukazał się dodruk pierwszej książki „Pelunia”. Dobrze się stało, bo książka była już właściwie nie do zdobycia, a naprawdę warto ją poznać.
Od kilku dni poczytuję sobie po trochu najchętniej przed snem. Jestem dopiero w połowie lektury, ale już teraz mogę polecić.
To piękna, wspomnieniowa książka o mamie autorki. Przy okazji śledzimy losy całej rodziny. Raz jest wzruszająco i smutno, innym razem (i chyba częściej) – zabawnie, ciepło, a niezmiennie refleksyjnie.
Autorka przywołuje wiele anegdot, opowieści, scenek z życia tytułowej bohaterki, ale opisuje również świat, którego już nie ma i czasy, które nie wrócą.
Cofamy się np. do peerelowskiej, siermiężnej rzeczywistości, którą rozświetlały rodzinne spotkania, wspaniałe ubrania wyczarowywane przez potrafiącą wspaniale szyć Pelunię, odkrycia książkowe i muzyczne…
Z nostalgią i zadumą czyta mi się tę książkę. Podczas lektury nieraz coś sama wspominam, nieraz się uśmiecham… Patrzę też na archiwalne i niedawne zdjęcia, których jest w książce sporo.
Polecam szczerze – warto poznać Pelunię i jej życie oraz bardzo bliską więź, jaką łączyła matkę z córką, tym bardziej, że książka jest napisana gawędziarskim stylem, z dbałością o piękną i poprawną polszczyznę, co dziś należy do rzadkości.
/Beata I./
To piękna książka o pięknym życiu, choć niby takim zwyczajnym, codziennym. To książka o miłości i więziach rodzinnych. Taki ciepły, kochający dom to dobry start w dorosłe życie. Mnie ta książka zachęciła do spisania wspomnień o mojej rodzinie. Bardzo osobista i wzruszająca lektura. Podczas lektury ściągnęłam sobie plan Gubina i szukałam miejsc przywołanych w książce.
/Anna W./
Gorąco polecam! Wzruszyłam się do łez czytając. Piękne wspomnienia.
/Wiesława P./