Sanatorium już za mną, święta też, właściwie cały rok już za mną.
Ponieważ to jest blog, który jeszcze niedawno miał podtytuł „literacki”, wypadałoby donieść o czymś z tej działki, pod koniec roku zaistniałym.
Katja zamieściła na stronie „Autostóp” moje dwa opowiadania wigilijne, Czytaj dalej
Miesiąc: Grudzień 2015
TAKA SOBIE HISTORYJKA
Historyjka trochę prawdziwa, a trochę (a nawet bardziej niż trochę) zmyślona.
Napisałam to opowiadanie w sanatorium.
Bez poczucia, że to udane dzieło, wysłałam je Zuzce do przeczytania.
Napisała:
„Haniu, to jest bardzo dobre opowiadanie!
tylko nie ma efektu boom, no, nie ma.
zakończenie jest wręcz… trochę słabe.
ale czy to gra aż tak dużą rolę?
no nie.
gdybyś je zmieniła, ciągle nie byłoby efektu boom.”
Zgadzam się co do zakończenia. Zawsze mam z tym problem. Moje opowiadania zwykle są Czytaj dalej
JA CIERPIĘ PIEROGI
To są słowa cudzoziemca próbującego mówić po polsku i chcącego wyrazić swój zachwyt, gdy pani domu, w którym gościł, przygotowywała tę potrawę. Całkiem logicznie – bo skoro, jak zapewne wiele razy słyszał od Polaków, czegoś się nie cierpi, równie dobrze można coś cierpieć, czyli lubić.
Nasze pierogi wigilijne, jak co roku, „cierpieliśmy” bardzo. Grosik tym razem Czytaj dalej
WIEŚCI RADOSNE I SMUTNE
Radosna wieść jest taka, że fejsbukowy Konstanty Ildefons Gałczyński zamieścił na swojej stronie mój tekst o poecie i mojej całożyciowej miłości do jego twórczości -„Pełnia rozświetlona” (patrz: niecodziennik). Jest sporo komentarzy i udostępnień oraz polubień, bardzo mnie to cieszy.
Druga radość: skończyłam przepisywać tegoroczne zapiski spływowe, też już są w niecodzienniku: https://kobietadomowa.wordpress.com/codziennie-choc-jedno-zdanie/splyw-2015/
No i właśnie – dochodzę do wieści smutnej. Czytaj dalej
PODOBA MI SIĘ BYCIE KURACJUSZKĄ
Wszystkie zabiegi mamy tu na miejscu, w budynku sanatoryjnym, nie trzeba nigdzie wychodzić i się przeziębiać.
Samo latanie, wielokrotnie w ciągu dnia, po długich korytarzach i schodach (budynek sanatoryjny jest olbrzymi) oraz trochę tańca to już plus dla zdrowia i kondycji. Że o zabiegach: ćwiczeniach, masażach i borowinach nie wspomnę. A jeszcze spacery, a to Park Zdrojowy, a to Norweski, Czytaj dalej
WSPÓŁPRACOWNICA INCYDENTALNA
Z powodu rajzefiberu, wyjazdu, a potem zawirowań sanatoryjno – sieciowych, ze sporym opóźnieniem donoszę, że od pewnego czasu jestem współpracownicą Nowej Gazety Literackiej http://nowagazetaliteracka.blog.pl/
Tzn. donoszę tylko ewentualnym czytelnikom pozafejsbukowym, bo ci, co są na fejsie, już wiedzą.
Kolejność wydarzeń prezentuje się tak: Czytaj dalej
KOBIETA BEZ WI-FI
W pokoju nie mam wi-fi, choć dzwoniłam, by się upewnić, czy nie na darmo kupiłam laptop. Zapewniono mnie, że będzie, a nie ma.
Jest w sanatoryjnej cafe (raz byłam tam z laptopem, ale czułam się dość niezręcznie, że tak na oczach ludzkich). Latałam też z tym grzmotem po korytarzu w poszukiwaniu sygnału, Czytaj dalej
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.