Będzie to – wreszcie! – fotoreportaż ze spotkania w gubińskiej bibliotece. Dlaczego zatytułowałam go „Kalina”, o tym za chwilę.
Prócz promocji najnowszego kwartalnika „Gubin i Okolice” (w nim – fragmenty mojego tekstu konkursowego o granicy), czym zajął się Stefan Pilaczyński, prócz mojego promowania się z „Sercem”, prócz pytań od publiczności i wpisywania dedykacji w książkach (oprócz „Serca” miałam także inne moje, głównie dodrukowaną „Pelunię”) – to spotkanie było dla mnie okazją do poznania na żywo osób znanych mi dotąd tylko na Fejsbuku, a także do spotkania z osobami baaardzo dawno niewidzianymi.
Zdjęcia – Janek oraz biblioteka w Gubinie oraz Zosia P.
Zanim się zaczęło…
Stefan promujący biuletyn.
Radość autorki 😀
Ewa Dąbek, szefowa gubińskiej biblioteki (przepraszam za banalny wpis do bibliotecznej księgi pamiątkowej!)
Publiczność; na pierwszym planie róża od Wojtka J.
Zbyszek Pawłowski, gubiński poeta; poznaliśmy się, gdy miałam poprzednie spotkanie w Gubinie (Promocję „Drugiej szansy”)
Ida Kaczanowska, poetka, chórzystka w gubińskich chórach, kiedyś śpiewała razem z moją Pelunią. Dotąd znałyśmy się tylko wirtualnie. Obok siedzi Jurek Zając, mąż Grażynki – ona i on to moi znajomi z liceum.
Wojciech Jagielski – czytelnik i fan moich powieści (tym cenniejsze to dla mnie, że przeczytał je mężczyzna!) ❤ Też dotąd znajomość jedynie na Fejsbuku.
Edmund Rodziewicz, muzyk, instrumentalista, nauczyciel, były dyrektor gubińskiej szkoły muzycznej, dziś bardzo aktywny i twórczy na FB. Wyprostował mnie, że Urszula Dudziak, na pewnym etapie swojego życia także gubinianka, mieszkała jako dziecko nie w Komorowie, a w Czarnowicach. Właśnie poznaliśmy się w realu (nie z Urszulą, z Edmundem!).
Marzenna Bartosik, fantastyczna kobieta, wulkan energii, pasjonatka starych zdjęć gubińskich, administratorka fejsbukowej grupy Gubin/Guben, jednej z moich najulubieńszych na FB
Danusia Kaczmarek, dyrygentka chórów Gubińskie Łużyczanki i Seniorenchor, znana działaczka kulturalna. Ustaliłyśmy wreszcie, że to ona była tą dziewczyną z warkoczami i akordeonem, która podegrała mi melodię do piosenki śpiewanej przeze mnie w przedstawieniu szkolnym (ja wtedy byłam w piątej klasie podstawówki).
Małgosia Wlazeł, kocha poezję, często dowcipnie komentuje moje zdjęcia na FB i kibicuje „kajakowości” (o kajaki też pytała; a także o to, jak pomyliłam Szczygła ze Stasiukiem); bardzo lubię nasze fejsbukowe przekomarzanki. Wcześniej też się nie znałyśmy. Tyłem na zdjęciu – inna nowa znajoma, Małgorzata Snopkiewicz, poetka.
Zosia Piotrowska, którą znam od podstawówki – i od tamtych czasów zobaczyłyśmy się na żywo dopiero teraz (choć mamy kontakt na FB), czyli po ponad 50 latach.
Jeszcze było kilkoro takich nowych i trochę starszych znajomych, a także krewnych, na przykład tu:Po prawej stronie siedzą jedna za drugą Gabriela (poetka, siostra Marka, mojego kolegi z klasy), Ala (koleżanka z klasy mojego brata, czytelniczka moich książek, wyłapała w „Sercu” odniesienie do LO im. Kasprzaka!), Danusia (piękna chórzystka Gubińskich Łużyczanek, fotografka Gubina – też dotąd znałyśmy się tylko na FB), Teresa (była polonistka, nauczycielka gubińska, dziś radna i działaczka PTTK), zaś po lewej obok siebie mój brat i bratowa. Jak widać, prawie sami „krewni i znajomi królika”. 😀 😉
Jadzia (siostra innego mojego kolegi z klasy w LO, Edka)
Wspomniana wyżej Danusia (co oni tak przede mną klękali??? 😉 😀 )
… i jeszcze inni nowi znajomi, dwie osoby zapamiętałam: Jagoda (pierwsza z lewej, pisze o Kosarzynie i tam mieszka) i Grażyna (pierwsza z prawej, nauczycielka geografii i podróżniczka)
Pewnie jeszcze kogoś ważnego pominęłam, więc wybaczcie. Ale teraz będzie wreszcie o kalinie. I o Ani dawniej Czerwińskiej, teraz Szymańskiej. To największa i najmilsza niespodzianka tego dnia. Znałyśmy się w podstawówce, ona chodziła do klasy C, ja do A, razem byłyśmy w harcerstwie. Po wielu latach nawiązałyśmy kontakt najpierw na NK, potem na FB, lecz Ania od ładnych kilku lat już nie jest fejsbukowa. Spotkałyśmy się dopiero teraz. W pierwszej chwili nie zajarzyłam, kto mi wręcza piękne róże i mówi, że ma dla mnie kalinę. Z tą kaliną to już całkiem zgłupiałam! Ale powoli odblokowały mi się klapki w mózgu. Jeszcze w czasach Ani fejsbukowych pisałyśmy w komentarzach pod moim zdjęciem znad Arianki o kalinie, że rośnie u niej w ogrodzie, że przydałaby się taka kalina nad naszym „potokiem”. Ja potem o tym kompletnie zapomniałam! Ale Ania pamiętała. I przydźwigała na to spotkanie (to znaczy chyba jej mąż przydźwigał) wielką donicę z ziemią i sadzonkami kaliny…
Krzewinki – po telefonicznej konsultacji z Anią następnego dnia, jaka to kalina (koralowa) i gdzie będzie jej najlepiej – posadziliśmy z Jankiem w trzech miejscach – nasłonecznionym, zacienionym i w półcieniu.
Wszystkie sadzonki się przyjęły i chyba nawet sposobią się do zakwitnięcia. Będę obserwować.
Aniu, dziękuję. 🙂 ❤
I na koniec jeszcze jedno fajne zdjęcie 🙂 – na nim Bogusia, Ewa i Teresa, no i ja 🙂
PS (dzień później) – były róże i kalina, ale muszę napisać także o tulipanach. Zanim zaczęło się spotkanie, piękną wiązankę tulipanów wręczył mi Zbigniew Bołoczko, wtedy kandydat na najważniejszy urząd Burmistrza Gubina (kibicowałam mu), od wczoraj po wyborach – Zwycięzca. 🙂 Brawo, serdeczne gratulacje! ❤
Na zdjęciu – tulipany od Zbigniewa (trochę przesłonięte różą od Wojtka) 🙂
Musisz się zalogować aby dodać komentarz.